Do wiejskiego, bieszczadzkiego ośrodka zdrowia przywieziono ugryzionego przez węża człowieka. Jego stan był ciężki. Zaznaczały się objawy zatrucia jadem: zaburzenia krążenia i oddychania. Na szczęście dla niego przywieziono również zabitego węża. Okazał się niejadowitym zaskrońcem - „gniewoszem”. Lekarz podał pacjentowi silną dawkę środków uspokajających i ten zasnął po kilku minutach. W czasie snu wszelkie objawy cofnęły się, Gdyby jednak ukąszonemu nie udzielono pomocy lekarskiej, najprawdopodobniej zmarłby po kilku godzinach.
W paryskim mieszkaniu znaleziono zwłoki związanego mężczyzny. Sekcja nie wykryła przyczyny śmierci. Jedynym obrażeniem było płytkie nakłucie skóry ramienia. Tajemnica tego przypadku przez wiele lat nie została wyjaśniona. Dopiero jej sprawca przed swoją śmiercią wyznał, co się wtedy wydarzyło. Obezwładnił ofiarę, zawiązał jej oczy, następnie ukłuł silnie w ramię mówiąc, że podcina żyły i poczeka, aż się zupełnie wykrwawi. Pojawiło się kilka kropel krwi. Morderca zaczął polewać to miejsce ciepłą wodą. Ofiara sądziła, że to jej własna krew tak spływa i po upływie około 40 minut zmarła.
Wśród prymitywnych plemion, praktykujących obrzędy magiczne, znany jest efekt złamania tabu, czyli sprzeniewierzenia się zakazowi wykonania pewnych czynności. Plemienny szaman rzuca na winowajcę czary lub przekleństwo. Nie stosuje żadnej przemocy fizycznej, mimo to ukarany popada w depresję i popełnia samobójstwo lub umiera w skutek niemożności przystosowania się do stresu, najczęściej na tzw. „stresowego owrzodzenia żołądka”.
Przytoczyłem kilka przykładów zjawisk wywołanych sugestią. Lecz to nie są jedyne jej przejawy. Przy jej pomocy można wywołać zmiany w funkcjach fizjologicznych organizmu. Aby to osiągnąć należy je tak formułować, aby ich kontekst sytuacyjny, a przede wszystkim wywoływane nimi emocje, zmierzały w kierunku stworzenia pożądanej reakcji organizmu. Bezsensowna i bezowocna jest sugestia: „Pańskie leukocyty mnożą się, a guzy na węzłach limfatycznych nikną.” Natomiast sukcesem zakończył się niedawno przeprowadzony eksperyment w Standford przez profesora psychologii C. Zimbardo. Sugerował on badanym, że jedna ręka staje się coraz chłodniejsza, a druga rozgrzewa się coraz bardziej. W ciągu kilkunastu minut osiągnął u pacjentów różnicę ciepłoty dochodzącą do 4° C.
Na pierwszy rzut oka wiele funkcji wegetatywnych jest niezależnych od naszej woli (trawienie, wydzielanie dokrewne, szybkość akcji serca, itd.). Jednak odpowiedni trening może doprowadzić do uzyskania kontroli wolicjonalnej nad tymi procesami. Dzięki odpowiedniej sugestii, można uzyskać kontrolę nad wieloma wydawałoby się zupełnie niezależnymi od naszej świadomości funkcjami organizmu, chociażby zwolnienie akcji serca do kilkunastu uderzeń na minutę, a w jednym udokumentowanym przypadku do 7 na minutę. Nie trzeba dodawać, jaki to może mieć wpływ na silny krwotok. Jedyny problem, to aby krwawiący był w stanie to sobie zasugerować w odpowiednio krótkim czasie. W czasie bezpośrednio po wypadku jest to niemożliwe, ale w trakcie na przykład małego zabiegu chirurgicznego staje się wykonalne.
Cytowane przykłady dowodzą, że pod wpływem sugestii organizm reaguje na sugestie odpowiednimi zmianami metaboliczno - fizjologicznymi.
Sugestia znajduje liczne zastosowania w medycynie. Jest skutecznym narzędziem pracy wielu psychoterapeutów. Pod jej wpływem efekt działania wielu leków w sposób znaczący podnosi się.
Zasugerowana wiara w skuteczność leczenia jest doniosłym czynnikiem warunkującym uzyskanie poprawy stanu zdrowia. Zjawisko to zostało nazwane „efektem placebo”. Definiuje się je jako podanie obojętnej farmakologicznie substancji lub zastosowanie obiektywnie nieskutecznej metody leczenia dla osiągnięcia efektu terapeutycznego. Przepisywanie substancji nieaktywnych, stosowanie dziwnych metod diagnostycznych lub terapeutycznych jest od wielu lat nieodłączną częścią wykonywania praktyki lekarskiej.
Jeden z częstochowskich psychiatrów w swojej praktyce zaobserwował następujący fakt. Przed paru laty w lekospisie pojawił się nowy farmaceutyk. Z informacji o nim wynikało, że jest to prawdziwa rewelacja, z ochotą więc przepisywał go pacjentom. Rzeczywiście działanie leku było znakomite. Tak działo się do czasu, gdy mój kolega przeczytał pracę naukową na temat tego specyfiku. Wynikało z niej, że działanie leku jest bardzo słabe. Zaskoczyło to lekarza, gdyż jego doświadczenia w tym zakresie były inne. Stosował ten lek dalej. Niemniej jego skuteczność gwałtownie zmalała. Zastanawialiśmy się wspólnie nad przyczynami tego faktu i doszliśmy do wniosku, że istotna była tu wiara terapeuty w lek. Przepisując go pacjentom i informując o jego działaniu robił to inaczej przed i po przeczytaniu doniesienia.
Prace badawcze poświęcone nowym środkom farmakologicznym od dawna uwzględniają efekt placebo. Jego wielkość bada się metodą podwójnej ślepej próbki. Nowy lek i substancja obojętna wyglądają tak samo i mają ten sam smak. Farmaceuta prowadzący próby dzieli lek i substancję obojętną na numerowane porcje. Tylko on wie, pod którym numerem kryje się lekarstwo. Następnie lekarz nadzorujący stosowanie farmaceutyku rozdziela porcje dla poszczególnych pacjentów. Na koniec lekarze prowadzący leczenie zespołowo oceniają uzyskany efekt. Jeżeli pigułki placebo dały analogiczny lub zbliżony efekt co testowany lek, to znaczy, że jest on bezwartościowy.
Metody oceny skuteczności medykamentów są stale doskonalone. Uwzględnia się w nich coraz to nowe zmienne (wiek, płeć, zaawansowanie choroby). Bada się, pod jaką postacią działa on najskuteczniej (tabletki, czopki, zastrzyki, krople). Ostatnio w prasie amerykańskiej znalazłem komunikat o wpływie telepatii na wielkość efektu placebo. Autor artykułu sformułował wniosek, aby rozdział porcji leku i substancji obojętnej dokonywał się losowo. Informacja o tym powinna znajdować się wyłącznie w pamięci komputera. Umożliwi to wyeliminowanie wpływu telepatycznego (!) farmaceuty, znającego numery próbek z substancją aktywną, na postępowanie lekarzy podających preparat poszczególnym pacjentom.
Przed kilkunastu laty w „Journal of the American Medical Association” opisano doświadczenie, w którym przebadano osiemdziesięciu chorych cierpiących na depresję. Pacjentów podzielono na trzy grupy. Jednej z nich podawano silne środki uspokajające, drugiej środki o charakterze placebo, zaś trzeciej nic nie podawano. W ostatniej grupie chorzy wykazywali nasilenie lęku i objawów depresyjnych. Najlepsze wyniki uzyskano w grupie drugiej, gdyż chorzy obok (zasugerowanego) złagodzenia objawów chorobowych nie doznawali, tak jak pacjenci z grupy pierwszej, stanów oszołomienia i senności wynikających ze specyfiki działania neuroleptyków.
W tym samym piśmie kilka lat później ukazało się doniesienie o wynikach programu badawczego, prowadzonego na Uniwersytecie Michigan. Tamtejsi uczeni doszli do wniosku, że skuteczność wielu współczesnych leków co najmniej w jednej trzeciej zależy od osobowości lekarza.
Prowadząc farmakoterapię obserwuje się, że pacjenci uważają lek zagraniczny za skuteczniejszy, mimo że ma on takie same składniki, jak produkowany w kraju. Sugestywne działanie tego leku jest tym większe, im jest on droższy, trudniej dostępny i mniej znany.
Na sugestii oparta była również metoda maski tymolowej. Pacjent zostaje powiadomiony o niezwykle skutecznym działaniu tego kosztownego leku, którego podanie odkłada się kilkakrotnie wyjaśniając, że trzeba składać specjalne podanie do Ministerstwa Zdrowia o jego przydział i że jest go w ogóle bardzo mało i nie dotarł jeszcze do kliniki. Ustala się w końcu termin zabiegu. Lekarze ubierają się jak do operacji. Pacjent kładzie się na stole. Stojący obok lekarze, niby mimochodem, rozmawiają o doskonałym wyniku tego zabiegu w jakimś ciężkim przypadku. Następnie maską używaną do narkozy pompuje się strumień aromatycznego, farmakologicznie obojętnego gazu. Zabieg ten jest często bardzo skuteczny w przypadkach nerwic histerycznych i hipochondrycznych.
Wykorzystując sugestywność chorego nawet osoba niewykwalifikowana może uzyskać sukcesy w leczeniu. Przy krytyce współczesnej odhumanizowanej medycyny wzrasta popularność uzdrowicieli, bioenergoterapeutów, a nawet klasycznych znachorów . Moim zdaniem, skuteczność ich metod w przeważającej mierze jest wynikiem umiejętnego stosowania sugestii. Składa się na to wytworzenie wiary w wyleczenie, poczucie bezpośredniego kontaktu z terapeutą oraz zapewnienie samej metodzie odpowiedniej oprawy. Niezwykle ważne jest też, czy sam prowadzący terapię wierzy w swoją metodę. Są wśród tych osób nie tylko szarlatani, są i ludzie ogarnięci ideą bezinteresownej pomocy innym. Poświęcają swoje życie propagowaniu, a często nawet naukowemu wyjaśnianiu stosowanej przez siebie metody, która rzeczywiście niesie ulgę w cierpieniach wielu chorym. Ideałem w tej sytuacji jest połączenie profesjonalnej wiedzy medycznej z umiejętnością kształtowania opinii pacjenta na temat skuteczności używanych przez lekarza środków i metod.
dr Andrzej AugustynekOŚRODEK PSYCHOLOGICZNO – PSYCHIATRYCZNYdr Andrzeja Augustynka31-409 Kraków ul. Nabielaka L. 24, rejestracja (012) 6474318; 0605-376011www.osrodek.zax.pl, E-Mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.