Prace badawcze poświęcone nowym środkom farmakologicznym od dawna uwzględniają efekt placebo. Jego wielkość bada się metodą podwójnej ślepej próbki. Nowy lek i substancja obojętna wyglądają tak samo i mają ten sam smak. Farmaceuta prowadzący próby dzieli lek i substancję obojętną na numerowane porcje. Tylko on wie, pod którym numerem kryje się lekarstwo. Następnie lekarz nadzorujący stosowanie farmaceutyku rozdziela porcje dla poszczególnych pacjentów. Na koniec lekarze prowadzący leczenie zespołowo oceniają uzyskany efekt. Jeżeli pigułki placebo dały analogiczny lub zbliżony efekt co testowany lek, to znaczy, że jest on bezwartościowy.
Metody oceny skuteczności medykamentów są stale doskonalone. Uwzględnia się w nich coraz to nowe zmienne (wiek, płeć, zaawansowanie choroby). Bada się, pod jaką postacią działa on najskuteczniej (tabletki, czopki, zastrzyki, krople). Ostatnio w prasie amerykańskiej znalazłem komunikat o wpływie telepatii na wielkość efektu placebo. Autor artykułu sformułował wniosek, aby rozdział porcji leku i substancji obojętnej dokonywał się losowo. Informacja o tym powinna znajdować się wyłącznie w pamięci komputera. Umożliwi to wyeliminowanie wpływu telepatycznego (!) farmaceuty, znającego numery próbek z substancją aktywną, na postępowanie lekarzy podających preparat poszczególnym pacjentom.
Przed kilkunastu laty w „Journal of the American Medical Association” opisano doświadczenie, w którym przebadano osiemdziesięciu chorych cierpiących na depresję. Pacjentów podzielono na trzy grupy. Jednej z nich podawano silne środki uspokajające, drugiej środki o charakterze placebo, zaś trzeciej nic nie podawano. W ostatniej grupie chorzy wykazywali nasilenie lęku i objawów depresyjnych. Najlepsze wyniki uzyskano w grupie drugiej, gdyż chorzy obok (zasugerowanego) złagodzenia objawów chorobowych nie doznawali, tak jak pacjenci z grupy pierwszej, stanów oszołomienia i senności wynikających ze specyfiki działania neuroleptyków.
W tym samym piśmie kilka lat później ukazało się doniesienie o wynikach programu badawczego, prowadzonego na Uniwersytecie Michigan. Tamtejsi uczeni doszli do wniosku, że skuteczność wielu współczesnych leków co najmniej w jednej trzeciej zależy od osobowości lekarza.
Prowadząc farmakoterapię obserwuje się, że pacjenci uważają lek zagraniczny za skuteczniejszy, mimo że ma on takie same składniki, jak produkowany w kraju. Sugestywne działanie tego leku jest tym większe, im jest on droższy, trudniej dostępny i mniej znany.